Rozdział 3.
Wcale nie chciałam rozmawiać z Leónem ale i tak byłam sama w domu. Każdy gdzieś pojechał. Głos jego był inny, taki miły i sympatyczny. Lecz nie miałam najmniejszej ochoty mieć z nim cokolwiek do czynienia. Byłam zajęta. I tak też mu odpowiedziałam. On jak zaschły odszedł bez słowa.
Następnego dnia gdy wstałam poczułam, że dziś muszę iść do Studio się usprawiedliwić. Włożyłam na siebie to co miałam pod ręką, i wyszłam zamykając drzwi... Gdy weszłam do Studio , czułam jakbym była w nowym lepszy miejscu. Ta satysfakcja się skończyła go w sali śpiewu ujrzałam smutnego Leóna. Trochę mi było go żal,a drugiej strony nie powinien mnie oszukiwać z Gery. ( Tym, że niby są razem co ogólnie nie pasuje). Jeśli byli zakochani i chcieli być ze sobą ( co nie kształtowało niczego dobrego) powinni mi to powiedzieć i z Leónem mogłabym zerwać już tydz. temu. Każ dy mi na ogół przyzna że mogłam być zazdrosna skoro tak jakby León był ze mną i z GERY!!! Powinien ze mną zerwać i nie było by tych przedstawień. Pt. " Roxy i Fausta", prawda?
Zobaczyłam Pabla w sali, natychmiastowo się usprawiedliwiłam. Że miałam, ciężki ten tydzień. No i te 2 dni musiałam sobie odpuścić.
- Violetto, teraz będziesz musiała odrobić zaległości....
- Oczywiście w najbliższym czasie.
- No właśnie nie w najbliższym tylko TERAZ.
Jak, to TERAZ? To nie możliwe, nie znajdę czasu! Ale musiałam kiwnąć głową co stanowczo oznaczało " tak". Co miałam powiedzieć?
Weszłam do sali muzycznej, i byłam tam Francesca z Camilą. Francesca była zła, i widać to było. Camila ją uspokajała, i to chyba wszystko przeze mnie! :( W końcu ja miałam wystąpić razem z nią, a ja to zlekceważyłam...
-Yyy. Cześć dziewczyny, co tam?
- JESZCZE SIĘ PYTASZ CO TAM!?
- Fran, ogarnij się. co było to było. Miałam ciężkie chwile. León mnie zdradza a Gery ....- przerwała Francesca
- CO GERY, CO LEÓN? To szkoła muzyczna, a nie szkoła miłości, OKEJ? A tobie ważne są rozsterki. Bo masz nad kim je mieć. A to Tomas, León Diego, Clement? KTO JESZCZE???
- Oj, Fran proszę .... - uspokoiła Fran Cami.
- Jedyna Camila, Camila .... Ona mnie rozumie. A TY? Zawsze byłaś na scenie pierwsza. Nie zauważyłaś, prawda? Takie to trudne? Dobrze że, wyszłam z tego błota, ale szkoda że z tobą!
To była więcej niż kłótnia, to awantura a nawet więcej. Francesca miała sporo racji. Wyszłam z sali, i ją przeprosiłam. Camila po pewnym czasie tez była zła.. I odkąd tu jestem jest źle.
Kolejnego dnia rano, poszłam do Studio. Akurat gdy Pablo stał w sali gdzie odbywały się koncerty i próbę mieli moi koledzy i koleżanki, ja do niego podeszłam...
- Dzień Dobry. - powiedziałam
-Dzień Dobry Violetto, chcesz coś powiedzieć?
-Tak, naturalnie ale wolę w gabinecie
-Dobrze chodźmy....
- No więc co takiego to ważnego, słucham?
-Chcę odejść ze Studia.
- Co? Czemu, dlaczego?
- Wszystko popsułam tu.... Odkąd tu jestem dzieje się źle . Te 3 lata były najgorsze .. - oznajmiłam.
- Na pewno, tego chcesz?
-Tak. I nikt mnie nie powstrzyma,
- Ani nie przywróci?. .....- powiedział...
- Tak. To Koniec ze mną i ze Studiem On Beat.
- No, dobrze. Chcesz jakiś koncert udzielić...? Pożegnać się?
- Nie.
Przytuliłam się do Pabla, i odeszłam ....
W powrotnej drodze natknęłam się na Diego . Który spacerował z Francescą. Ona popatrzał się na mnie i ... I już nigdy nie mnie polubi, tak jak dawnej . Diego się do mnie uśmiechnął a ja do niego, wcale nie wesoła. ....
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Wasze komentarze są naprawdę dla mnie ważne. To z nich wywnioskuję czy bloga wam się podoba.